
baza firm
zobacz firmyz branży
energetycznej
ogłoszenia
poznaj ofertęfirm i użytkowni-
ków serwisu
newsy
dowiedz sięco dzieje
się w branży
forum
poznaj opiniespecjalistów
i uzytkowników
kalkulatory
wylicz kosztyalternatywnych
źródeł energii
Jeśli zapomniałeś(aś) hasło podaj swój adres e-mail, który podałeś(aś) przy rejestracji. Następnie zaproponuj nowe hasło.
Link aktywacyjny zostanie wysłany na adres e-mail.
bieżące |
ponad rok temu
2.04.2014 Ewa Bielińska komentarzy 0 ocen 0 (0%) |
A A A |
Póki co, trudno jest określić w jakim stopniu gaz łupkowy może być naszą gwarancją na przyszłość - twierdzi europoseł Bogusław Sonik (EPP). Jednak w obliczu rosyjskich gróźb dla Ukrainy, a także sprzyjającego stanowiska Komisji Europejskiej, można mieć nadzieję, że się nią stanie – mówi europoseł.
Jak informuje serwis EurActiv.pl, dane Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA, International Energy Agency) wskazują, że głównym surowcem energetycznym do 2050 r. będzie węgiel. Mimo to jego kończące się zasoby zmuszają polityków, ekspertów i przedsiębiorców do refleksji nad bezpieczeństwem energetycznym. Dodatkowo, dynamiczna i niepewna sytuacja na linii Unia Europejska – Rosja spowodowana tzw. kryzysem krymskim, jak również uzależnienie UE od rosyjskiego gazu sprawiają, że Bruksela poświęca szczególną uwagę polityce energetycznej.
To spowodowało, że w ostatnim czasie po raz kolejny odżyła dyskusja o przyszłości gazu z łupków. Dla Polski dobrym impulsem w tę stronę może być przyjęcie przez Radę Ministrów długo oczekiwanych regulacji dotyczących zasad poszukiwania i eksploatacji złóż węglowodorowych, do których zaliczają się złoża gazu ziemnego w łupkach.
Regulacje zachęcają do inwestowania
Projekt nowelizacji Prawa geologicznego i górniczego przedstawiony 11 marca br. zawiera nowe przepisy związane z gazem ziemnym (w tym z łupków) i ropą naftową. W tzw. autopoprawce zapewniono szereg ułatwień dla przedsiębiorców, np. do prac poszukiwawczych, rozpoznawczych i wydobywczych będzie potrzebna tylko jedna koncesja, która zastąpi wymagane do tej pry trzy odrębne dokumenty. Co więcej, zrezygnowano z powołania Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych (NOKE), co zdaniem prawodawców uprości formalności.
Także regulacje na poziomie UE nie stoją na przeszkodzie działaniom inwestycyjnym. „Zielonym światłem dla wydobycia gazu z łupków jest decyzja Komisji Europejskiej, która ze względu na swój niewiążący charakter, zapewnia państwom członkowskim swobodę w kształtowaniu polityki energetycznej” – podkreśla Bogusław Sonik, autor raportu o środowiskowych aspektach wydobycia gazu z łupków, przyjętego przez Parlament Europejski w 2012 roku.
Przyspieszenie procesu legislacyjnego może być również postrzegane jako efekt rekonstrukcji rządu Donalda Tuska pod koniec 2013 r. Na czele resortu środowiska stanął wtedy Maciej Grabowski, natomiast stanowisko Głównego Geologa Kraju objął Sławomir Brodziński. Z tą nominacją branża łupkowa wiązała ogromne nadzieje. Liczono, że jego wieloletnie doświadczenie w branży geologicznej, a także praca w administracji publicznej, przyczynią się do przyspieszenia rządowych prac nad nowym Prawem geologicznym.
Sławomir Brodziński wyjaśnia, dlaczego uchwalenie tych nowych regulacji było tak ważne dla branży łupkowej: „Dla przedsiębiorców kluczowe są przyjazne przepisy, które zabezpieczają nie tylko ich interesy, ale także dbają o bezpieczeństwo państwa i są zgodne z zasadami ochrony środowiska”. Główny Geolog Kraju dodaje, że sprawne prawodawstwo umożliwia działania na poziomie samorządowym i lokalnym oraz jest gwarancją sukcesu.
Trudna droga do sukcesu
Jednym z powodów przewlekłości prac legislacyjnych była konieczność zapewnienia zgodności nowych przepisów z polityką klimatyczno – energetyczną UE. Andrzej Jagusiewicz, Główny Inspektor Ochrony Środowiska przyznaje, że utrudnieniem w ustalaniu regulacji była propozycja KE z 22 stycznia br. w sprawie tzw. drugiego pakietu klimatycznego. Sugerowano, aby wyznaczyć wyższy, wiążący cel dla całej Unii na poziomie27% produkcji energii z OZE, a także zwiększyć próg emisji CO2 do 40 % (w porównaniu z 1990 r.) „Kiedy mieliśmy już gotowe propozycje, ukazały się nowe cele wyznaczone przez KE, których nie mogliśmy pominąć” – tłumaczy Jagusiewicz.
Pomysły KE miały zostać przedyskutowane podczas szczytu Rady Europejskiej (20 – 21 marca br.). Jednak obrady szefów państw i rządów nie przyniosły konkretnych decyzji w tej sprawie. Przyczyną były nie tylko rozbieżności poglądów przywódców europejskich, ale także napięte relacje z Rosją. Wizja zagrożonych dostaw gazu sprawiła, że debatę zdominowała idea stworzenia tzw. europejskiej unii energetycznej, której częścią miałaby stać się także Ukraina. Kwestię wyznaczenia ram klimatycznych na lata 2020 – 2030 odłożono na październikowy szczyt UE.
Andrzej Jagusiewicz zapewnia, że pomimo przewlekłych prac nad poprawką ustawy, a także skomplikowanej sytuacji energetycznej całej Europy, obecne prawo polskie w pełni spełnia standardy wyznaczone w dotychczasowych unijnych rekomendacjach w dziedzinie poszukiwania i wydobycia gazu z łupków.
Jednak opinia prof. dr hab. inż. Stanisława Rychlickiego, zastępcy kierownika Katedry Inżynierii Naftowej Akademii Górniczo – Hutnicznej, może ostudzić entuzjazm części ekspertów. Profesor przypomina, że „przygotowanie projektu trwało prawie cztery lata, a przed nami jeszcze prace parlamentarne”. Realne obowiązywanie przepisów rozpoczyna się bowiem dopiero po upływie tzw. vacatio legis, okresu między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie. W polskim prawie trwa ono minimum 14 dni, jednak prawodawca może jeszcze wydłużyć ten czas w uzasadnionych przypadkach. Eksperci przewidują, że w przypadku poprawki Prawa geologicznego vacatio legis może trwać nawet 3 miesiące. Profesor dodaje także, że nieefektywna legislacja to nie jedyne utrudnienie. Kolejnym jest to, że za różne aspekty wydobycia gazu z łupków odpowiada aż sześć ministerstw, których działania nie zawsze są spójne.
Kosztowna niepewność zasobów
Jednak samo przyjęcie nowych przepisów nie wystarczy. „W samej Pensylwanii wykonano 1600 odwiertów, a Polsce mamy tylko 56” – zauważa prof. Rychlicki . Podkreśla, że aby mieć wystarczające dane o posiadanych zasobach, powinno się wykonać od 150 do 300 otworów eksploracyjnych. Przeszkodą są koszty, które przerastają polskich przedsiębiorców. Jedno wiercenie szacowane jest na ok. 15 mln dolarów. Kapitał i technologię posiadają inwestorzy zagraniczni, między innymi Amerykanie. Jednak ci, nie mając pewności co do wymogów prawnych koniecznych do prowadzenia prac wydobywczo – poszukiwawczych w Polsce, często rezygnują i przenoszą swoją działalność na bardziej pewny grunt.
Rozwiązaniem tego problemu, zdaniem prof. dr hab. Piotra Sucha, zastępcy Dyrektora ds. Poszukiwań Złóż Węglowodorów z Instytutu Nafty i Gazu w Krakowie, mogłoby być wprowadzenie polskich technologii. „Opłacalność inwestycji zagwarantowałoby dopiero trzykrotne obniżenie kosztów amerykańskich technologii. Byłoby to możliwe tylko poprzez wypracowanie własnych rozwiązań” - twierdzi prof. Such. Eksperci różnych dziedzin zgodnie podkreślają, że długotrwała inwestycja w badania i rozwój mogłaby przynieść w przyszłości ogromną wartość dodaną. Jednak Polska znacznie odstaje od innych państw europejskich, które w innowacyjność gospodarki wkładają ogromny kapitał. W tej chwili jednak ekonomiści nie są w stanie określić ile i jak długo musielibyśmy czekać na pozytywne efekty takiej polityki gospodarczej.
Szansa na sukces lokalny
Okazuje się, że jedną z najpoważniejszych przeszkód jest logistyka. W niemal każdej miejscowości bądź wsi, wskazywanej jako ewentualne miejsca inwestycji, pojawiają się silne głosy sprzeciwu. Dla przykładu, mieszkańcy zaniepokojeni budową kopalni odkrywkowej w rejonach Lublina i Legnicy stworzyli Komitet Sterujący. Reprezentanci inicjatywy na stronie internetowej inicjatywy wyjaśniają, że młode pokolenie, wiążące przyszłość z tym regionem, nie chce dewastacji środowiska naturalnego, z którym są związani. Argumentem jest także ryzyko zniszczenia upraw rolniczych. Demonstrujący manifestują swoje poglądy także na ulicach, piszą petycje do polityków, udzielają głosu w mediach.
„Z powodu sprzeciwu lokalnych społeczności, w ubiegłym roku znacznie spadła liczba wierceń w Polsce” – zauważa prof. Rychlicki. Zdaniem profesora, jedynym antidotum może być edukacja społeczeństwa i budowanie ich świadomości o problemach energetycznych.
Przykładem wzorcowym może być Kleszczów, najbogatsza gmina w Polsce, która swój dobrobyt osiągnęła dzięki wydobyciu surowców energetycznych. Andrzej Jagusiewicz (GIOŚ)- wyjaśnia, że strach ludzi bardzo często jest nieuzasadniony i wynika z niewiedzy, a naturalne zasoby surowcowe mogą przeobrazić się w dobro wspólne mieszkańców. „W kraju istnieje tysiące gmin posiadających zasoby gazu z łupków, które w przyszłości mogłyby rywalizować ekonomicznie z Kleszczowem, zasobnym w węgiel brunatny” – podkreśla.
Jednym z najsilniejszych argumentów przeciwników gazu łupkowego jest jednak negatywny wpływ na środowisko naturalne. Ruchy ekologiczne często akcentują szkodliwość płynu do szczelinowania, którego używa się w procesie eksploatacji gazu z łupków. Twierdzą, że jest to ingerencja we wnętrze ziemi, które powinno być wolne od działań człowieka. Ostrzegają także, że jego wyciek mogłoby spowodować katastrofalne skutki, przede wszystkim dla biosfery wód gruntowych i podziemnych. Konsekwencje poniósłby także człowiek poprzez brak dostępu do wody pitnej. Bogusław Sonik (PE), twierdzi jednak, że nie należy obawiać się negatywnego wpływu na środowisko. „Zwiększanie udziału gazu z łupków w bilansie energetycznym przyczyniłoby się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych” – zauważa.
Stop podatkom
Zgodnie z nowymi przepisami, od 2020 r. miałby być pobierany podatek od wydobycia niektórych kopalin, w tym gazu z łupków. Ponadto, przedsiębiorcy muszą liczyć się z koniecznością płacenia tzw. podatku węglowodorowego, czyli zysku od działalności. Ministerstwo Finansów oszacowało, że w latach 2020-2029 do budżetu państwa może wpłynąć dodatkowych 16 mld zł. Pomimo, że stawki podatkowe są niższe o połowę w porównaniu do tych obowiązujących w przypadku złóż konwencjonalnych, przedstawiciele branży negują takie ustalenia.
„Jakikolwiek podatek od gazu łupkowego oznacza zahamowanie rozwoju technologii innowacyjnych” - uważa dr Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen. „Nowa technologia zawsze wiąże się z ryzykiem i niepewnością co do rentowności. Państwo, zamiast generować kolejne koszty, powinno zadbać o odpowiednie subsydia dla inwestorów” – wyjaśnia Czyżewski. Dodaje także, że nawet jeżeli inwestycja się nie zwróci, to wartość dodana osiągnięta dzięki badaniom geologicznym i stworzeniu nowych miejsc pracy będzie znacząca.
Projektodawcy zapewniają jednak o preferencyjnym opodatkowaniu łupków i podają, że stawka wyniesie jedynie 1,5 proc. wartości wydobytego surowca, podczas gdy za surowiec pozyskany ze źródła konwencjonalnego trzeba będzie płacić od 3 do 6 procent. Poza tym, tzw. podatek węglowodorowy nie będzie pobierany gdyby inwestycja nie przyniosła zysku.
Bez ryzyka nie ma energii
W dyskusji o gazie z łupków eksperci podkreślają, że niezależnie od ryzyka należy podjąć przynajmniej próbę jego eksploatacji na skalę przemysłową. Wzorem mają być Stany Zjednoczone, gdzie „rewolucja łupkowa” okazała się wielkim sukcesem. Dla Polski i Europy, poza szansą na tańszą i własną energię, to także możliwość stworzenia własnej technologii innowacyjnej. Niezależnie od rezultatów prac poszukiwawczo – wydobywczych, gaz z łupków może zmienić energetykę bezpowrotnie. (pg)
+ | 0 głosów: 0 (0%) 0 | - |
Komentarze (0) portalenergia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy nie związane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). | dodaj komentarzbądź pierwszy! |
![]() ![]() |
Projekt i wykonanie: Agencja reklamowa IdealMedia Partnerzy: Studnie glebinowe Zaloguj do poczty: poczta.portalenergia.pl
Warmia i Mazury regionem zjednoczonej Europy Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013
|
![]() |
![]() |
![]() |