ankieta nie istnieje
energia tradycyjna ››      Gaz płynny   (0) ››      Olej opałowy   (0) ››      Węgiel   (0) ››      Eko-groszek   (0) ››      Drewno   (0) ››      Pellet   (0) ››      Brykiet   (0) ››      Projektanci   (0) energia odnawialna ››      Pompy ciepła   (213) ››      Geotermia   (0) ››      Rekuperacja   (0) ››      Energetyka słoneczna   (0) ››      Biomasa, biogaz, biopaliwa   (0) ››      Energetyka wiatrowa   (0) ››      Odnawialne źródła energii   (0) ››      Projektanci   (0) ››      Promotorzy   (2) znajdź firmy w swoim regionie

Gazociąg Południowy jednak przez Turcję?

bieżące ponad rok temu    21.08.2014
Ewa Bielińska
komentarzy 0 ocen 0 (0%)
A A A

Podziel się linkiem ze znajomym.

Twoja nazwa
podaj swój adres e-mail
podaj adres e-mail znajomego
Gazociąg Południowy jednak przez Turcję? portal energia

Nowy rząd Bułgarii zablokował budowę rosyjskiego Gazociągu Południowego przez swoje terytorium. Alternatywna trasa ma przebiegać przez Turcję i Grecję, co uderzyłoby w Bułgarię, Rumunię, Serbię i Węgry, które nie mogłyby odbierać gazu z nowego gazociągu - informuje serwis EurActiv.pl.

Bułgarski rząd tymczasowy pod kierownictwem Georgiego Bliznaszkiego posłuchał się wcześniejszych ostrzeżeń UE i zawiesił budowę Gazociągu Południowego, tzw. South Stream. Jest to odejście od polityki poprzedniego rządu Płamena Oreszarskiego, który usiłował znaleźć rozwiązanie zadowalające zarówno Rosję, jak i UE.

Koszty dla Bułgarii

Decyzja Bliznaszkiego może jednak wiele Bułgarię kosztować. W Rosji pojawiły się doniesienia, że Gazprom ma już przygotowany plan B na wypadek, gdyby nie dało się poprowadzić South Streamu pierwotnym biegiem (patrz mapka poniżej). W takim wypadku Gazociąg z Morza Czarnego wychodziłby na powierzchnie nie w Bułgarii, a w Turcji i dalej podążałby przez Grecję do Włoch i Austrii.

Takie rozwiązanie najbardziej dotknęłoby, prócz Bułgarii, Rumunię, Serbię i Węgry, które utraciłyby możliwość odbierania gazu z Rosji poprzez South Stream. Gdyby po uruchomieniu Gazociągu Południowego dostawy przez Ukrainę byłyby z jakichkolwiek powodów wstrzymane, to kraje te utraciłyby znaczącą część potrzebnego im gazu – w przypadku Bułgarii byłoby to wręcz 100 proc. gazu, jaki to państwo importuje.

Plan B

Odstręczać Rosję od zmiany przebiegu rurociągu mają większe koszty. Trasa przez Turcję i Grecję jest dłuższa, więc kosztowałaby więcej – i pieniędzy, i czasu. Ponadto, utrata odbiorców z czterech bałkańskich państw negatywnie wpłynie na zyski z przedsięwzięcia.

Z drugiej strony jednak Rosja ma dobre relacje z Turcją. Turecki minister energetyki Taner Yıldız już zapowiedział, że Turcja zgodziłaby się na nowy przebieg rurociągu.

Ponadto, niewątpliwą zaletą tej zmiany oczach rosyjskiego punktu widzenia jest to, że UE ma dużo mniejszy wpływ na Turcję niż na Bułgarię. Nowo wybrany prezydent Turcji, b. premier Recep Tayyip Erdoğan ostatnio był krytykowany przez Unię Europejską za masowe zwolnienia w wymiarze sprawiedliwości (więcej TUTAJ) oraz wprowadzenie cenzury w internecie.

Dodatkowo, niemieckie media ujawniły w ostatnich dniach, że niemiecki wywiad podsłuchiwał tureckich polityków, co jeszcze bardziej ochłodziło wzajemne relacje.

Problemy z  Gazociągiem Południowym

UE już od prawie roku walczy z obecnym kształtem umów w sprawie South Streamu. UE uznaje umowy z Rosją ws. budowy gazociągu za stojące w sprzeczności z unijnym prawem. Bruksela zgłosiła zastrzeżenia przede wszystkim do gwarantowanej pozycji Gazpromu jako właściciela sieci przesyłowej, jednocześnie z byciem dostawcą samego surowca (brak tzw. unbundling).

Rosyjski rząd i Gazprom nie zgadzają się jednak z krytyką Komisji Europejskiej (KE), twierdząc, że umowy dwustronne Federacji Rosyjskiej są ważniejsze od przepisów unijnych. Nie zgadzają się na renegocjacje tychże umów zgodnie z zaleceniami KE i grożą każdemu z państw, że jeśli zerwie ono umowę, to będzie musiało zapłacić bardzo wysokie kary.

South Stream

South Stream jest projektem bliźniaczym do działającego od 2011 r. Nord Streamu. Tak jak jego północny bliźniak, South Stream ma pozwolić Rosji (poprzez państwowego giganta gazowego Gazprom) dostarczać gaz ziemny do odbiorców w zachodniej Europie z pominięciem dotychczasowych państw tranzytowych, czyli m.in. Ukrainy. Projekt ma mieć przepustowość 63 mld m3 gazu rocznie przy wejściu na teren UE w Bułgarii, na koniec rurociągu, po odliczeniu wszystkich odgałęzień, do Włoch ma docierać 20-22 mld m3.

Umowy na budowę South Streamu zostały podpisane w 2008 r. z siedmioma państwami, przez które ma przebiegać rurociąg. Są to Austria, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Serbia, Słowenia i Węgry. Wszystkie – prócz Serbii – są państwami członkowskim UE, a Serbia, mimo że nie jest członkiem UE (w styczniu rozpoczęła negocjacje akcesyjne), należy do Wspólnoty Energetycznej, która również nakłada na nią pewne zobowiązania w polityce energetycznej względem Brukseli. Faktyczna budowa rurociągu rozpoczęła się 4 listopada (odcinek bułgarski) i 24 listopada (odcinek serbski). (kk)

+ 0 głosów: 0 (0%) 0 -
Komentarze (0) portalenergia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy nie związane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane (regulamin). dodaj komentarzbądź pierwszy!
treść komentarza