Polska nie zapłaci za ambitną politykę klimatyczną UE

Mimo że UE postanowiła prowadzić po 2020 r. bardziej ambitną politykę klimatyczną, Polska nie zostanie obciążona jej kosztami – zapewniła premier Ewa Kopacz po zakończeniu zeszłotygodniowych obrad Rady Europejskiej w Brukseli. Opozycja kwestionuje jednak osiągnięcia polskiego rządu.

"Mogę zapewnić Polaków, że w wyniku przyjęcia pakietu klimatycznego nie będzie dodatkowego wzrostu cen energii" – powiedziała Kopacz po powrocie ze swojego pierwszego szczytu UE. „Wróciliśmy z Brukseli z tarczą. Dostaliśmy 100 proc. tego, co chcieliśmy” – dodała szefowa rządu.

Zawarte w piątek w nocy na unijnym szczycie porozumienie przewiduje, że UE ograniczy emisje CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r. w porównaniu do roku 1990. Zakłada także, że w 2030 roku udział energii ze źródeł odnawialnych wyniesie 27 proc. w całkowitym zużyciu energii elektrycznej. Cel ten będzie jednak wiążący (binding) na poziomie całej UE, a nie dla poszczególnych państw członkowskich.

Szefowie państw i rządów UE ustalili też zwiększenie efektywności energetycznej (zmniejszenie zużycia energii) o 30 proc., ale ten cel będzie niewiążący (indicative).

„Nie było łatwo, ale byliśmy w stanie osiągnąć to porozumienie” - powiedział ustępujący szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy na konferencji prasowej po zakończeniu obrad pierwszego dnia szczytu.

Natomiast odchodzący szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso podkreślił, że dzięki kompromisowi UE utrzyma wiodącą rolę na świecie w walce ze zmianami klimatu. Wyraził też nadzieję, że inne największe gospodarki świata pójdą w ślad UE i na przyszłorocznym międzynarodowym szczycie klimatycznym w Paryżu - COP21 - zawarte zostanie przełomowe porozumienie ws. walki z globalnym ociepleniem.

Darmowe pozwolenia na emisje

Premier Kopacz wyjaśniła, że w Brukseli udało jej przekonać unijnych partnerów, że nasz kraj nie może ponosić kosztów bardziej ambitnej polityki klimatycznej. Zwróciła uwagę, że wraca z pakietem gwarantującym Polsce niższe obciążenia niż te z 2007 r.

Poinformowała, że udało się m.in. wynegocjować utrzymanie systemu darmowych pozwoleń na emisje CO2 dla sektora elektroenergetycznego (który miał wygasnąć w 2019 r.) na poziomie 40 proc. aż do 2030 r. Umożliwi to przekazywanie za darmo polskiemu sektorowi elektroenergetycznemu uprawnień do emisji CO2.

"To co wydawało się niemożliwe, stało się możliwe. Obietnice złożone przeze mnie w czasie expose będą zrealizowane dzięki wynikowi tego szczytu klimatycznego"- podsumowała rezultat negocjacji premier Ewa Kopacz.

Ułatwienia dla biedniejszych państw UE

Szefowa rządu poinformowała także, że Polsce udało się wynegocjować korzystne zapisy dotyczące funduszu rekompensującego biedniejszym państwom UE (z PKB poniżej 60 proc. unijnej średniej), w tym Polsce, koszty ambitnej polityki klimatycznej UE.

Chodzi o zarezerwowanie środków pochodzących ze sprzedaży części pozwoleń na emisje CO2 w ramach unijnego Systemu Handlu Emisjami (ETS - Emissions Trading Scheme) na utworzenie specjalnego funduszu, który pozwoliłyby mniej zamożnym państwom UE na sfinansowanie koniecznych inwestycji w energetyce. Ten fundusz kompensacyjny obejmie państwa, których PKB nie przekracza 90 proc. unijnej średniej, czyli wszystkie "nowe" państwa UE, a także m.in. Hiszpanię i Portugalię. Do podziału będzie pula 2 proc. wszystkich unijnych ETS.  Z nieoficjalnych wyliczeń wynika, że do 2030 r. Polska otrzyma w ten sposób ok. 7,5 mld zł. na modernizację energetyki.

Według źródeł dyplomatycznych, na które powołują się media, Polska energetyka będzie mogła otrzymać pulę darmowych uprawnień o łącznej wartości 31 mld złotych.

"Moim marzeniem jest to, aby polski przemysł wykorzystał darmowe emisje na wprowadzanie takich innowacji, aby koszt wytworzenia energii stawał się tańszy z korzyścią dla końcowego odbiorcy" – powiedziała premier.

Klauzula rewizyjna umożliwia co prawda dostosowanie ustaleń przyjętego w zeszłym tygodniu pakietu klimatyczno-energetycznego do ewentualnych ustaleń przyszłorocznego szczytu klimatycznego w Paryżu, ale każda decyzja wprowadzająca zmiany w unijnym pakiecie będzie musiała zapadać jednomyślnie. Nie ma więc ryzyka, że przeforsowane zostaną niekorzystne dla Polski rozwiązania.

Opinie polskich negocjatorów

W ocenie wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, który towarzyszył premier Kopacz w Brukseli, na szczycie efekty przyniosła strategia polskiego rządu polegająca na przekonywaniu innych krajów, że pakiet klimatyczno-energetyczny musi być powiązany ze wzrostem konkurencyjności i wzmacnianiem roli europejskiego, w tym polskiego, przemysłu.

Za bardzo ważny wicepremier uznał zapis w dokumencie ze szczytu o wymogu jednomyślności dla decyzji związanych z realizacją pakietu klimatycznego. Jego zdaniem pozwala to na to, by wdrażanie uzgodnień szczytu było pod polityczną kontrolą oraz kontrolą pod kątem racjonalności i zabezpieczenia wszystkich interesów.

Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski dodał, że wymóg jednomyślności jest po to, by nie można było podjąć szkodliwych dla Polski decyzji. „Próba dalszego śrubowania celów europejskich musiałaby się spotkać z naszym przyzwoleniem, a takiego przyzwolenia nie będzie” - podkreślił.

Inni przywódcy wskazywali, że po przyszłorocznym szczycie w Paryżu w sprawie globalnej walki z ociepleniem klimatu, UE może dokonać przeglądu swoich celów klimatycznych i zdecydować się na jeszcze bardziej ambitne podejście. Pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec (który również towarzyszył Kopacz w Brukseli) powiedział, że jeśli pozostali partnerzy przyjmą w Paryżu zobowiązania w sprawie ograniczania emisji CO2 o więcej niż 40 proc., to Polska mogłaby dyskutować o tym, by wziąć również taki ciężar na nasze plecy.

Miażdżąca krytyka PiS

„Wynik szczytu UE na temat polityki klimatycznej to cios w szanse rozwojowe Polski, to ciężka klęska” - uznał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem za skomplikowanymi rozwiązaniami kryje się fakt, że „bierzemy na plecy ogromny worek kamieni, a jak każdy kraj, który musi nadrabiać wielkie jeszcze różnice rozwojowe, idziemy mocno pod górę”. „A w zamian za to dostajemy dosłownie parę groszy, bo 7 mld zł na kilkanaście lat, to są po prostu grosze” – dodał Kaczyński.

Szef PiS uznał przyznane Polsce ulgi za czysta propagandę, bo – jego zdaniem – przyjęte rozwiązania obciążają dodatkowo przemysł, rolnictwo, transport, a nie tylko energetykę. „Krótko mówiąc powodują, że nasz rozwój będzie nieporównanie droższy i nieporównanie trudniejszy”- argumentował Kaczyński. „Dajemy się po prostu traktować jak kolonia, jak państwo, które ma być ciągle tylko dostarczycielem taniej siły roboczej i ma nigdy nie mieć szans, by osiągnąć poziom, dajmy na to, Niemiec” – podsumował.

Pochwała Tuska

Polską premier chwalił tymczasem jej poprzednik na tym stanowisku, Donald Tusk, który od grudnia będzie przewodniczącym Rady Europejskiej. „Zdaje się, że ta determinacja pani premier Kopacz (...) i mówiąc wprost - gotowość zawetowania każdej decyzji, która byłaby szkodliwa dla Polski - to chyba zrobiło wrażenie na innych przywódcach europejskich, bo sam byłem tego wielokrotnie świadkiem w ostatnich tygodniach” - komentował wyniki szczytu.

„Wszyscy w Brukseli zdawali sobie sprawę, że polska pani premier nie ustąpi, jeśli będzie obawa, że coś może zaszkodzić polskiej energetyce, polskiej gospodarce, czyli polskiemu konsumentowi energii. (...) dlatego uzyskany kompromis jest lepszy, niż można było się tego spodziewać” – dodał Tusk.

Również Polski Komitet Energii Elektrycznej ocenił, że ustalenia z Brukseli pozwolą polskiej gospodarce zachować konkurencyjną pozycję i racjonalizację kosztów związanych z przejściem na gospodarkę niskoemisyjną. „Polska wynegocjowała mechanizmy kompensujące koszty proponowanych regulacji” - uznał Komitet

Zabiegi premier o poparcie dla polskiego stanowiska

Szefowa polskiego rządu wielokrotnie zapowiadała, że będzie robić wszystko, aby ceny energii elektrycznej w Polsce nie wzrosły. „Mój rząd nie zgodzi się na zapisy oznaczające dodatkowe koszty dla naszej gospodarki oraz wyższe ceny energii dla konsumentów” - obiecywała Ewa Kopacz w exposé.

Zabiegając o poparcie dla polskiego stanowiska wśród europejskich liderów szefowa polskiego rządu spotkała się w czwartek w Brukseli (jeszcze przed rozpoczęciem obrad unijnego szczytu) z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuyem. Uczestniczyła także w spotkaniu szefów państw i rządów Unii Europejskiej (UE) z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem.

Potem wzięła udział w decydujących rozmowach z Van Rompuyem, kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollande'em. Krótko po rozpoczęciu szczytu rozważali oni polskie postulaty, a pozostałe państwa członkowskie czekały na wynik tych negocjacji.

Kwestie klimatyczno-energetyczne były poruszane także podczas jej wcześniejszych spotkań z prezydentem Hollande’em, kanclerz Merkel i Van Rompuyem oraz bilateralnych rozmów z szefami rządów Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, jak również z szefem KE podczas szczytu ASEM w Mediolanie.

Ebola na szczycie UE

Tematem rozmów na czwartkowo-piątkowym szczycie Rady Europejskiej była także kwestia potencjalnego rozpowszechnienia się wirusa eboli. "Państwa członkowskie jednomyślnie stwierdziły, że walka z wirusem będzie skuteczna tylko wtedy, kiedy wszyscy solidarnie ją wesprą finansowo i wyślą dobrze przeszkolone służby medyczne do Afryki" – przekazała Kopacz.

Dodała, że wyzwaniem jest wyznaczenie jednolitych standardów dotyczących zasad postępowania z pacjentem, których wprowadzenie będzie nadzorował powołany podczas szczytu koordynator ds. walki z wirusem. Został nim nowy komisarz UE ds. pomocy humanitarnej i zarządzania kryzysowego Christos Stylianides (Cypr).

Przywódcy krajów Unii Europejskiej zgodzili się na zwiększenie do 1 mld euro pomocy finansowej na walkę z wirusem ebola w krajach Afryki Zachodniej. Oferowana przez kraje UE pomoc wynosiła dotychczas ok. 500-600 mln euro.

Pozostałe tematy unijnego szczytu

Unijni przywódcy zatwierdzili także dalsze działania na rzecz ograniczenia zależności energetycznej UE od państw trzecich oraz na rzecz zwiększenia jej bezpieczeństwa energetycznego. Chodzi m.in. o usprawnienie mechanizmów umożliwiających lepsze wykorzystanie magazynów gazu, tak by móc lepiej reagować na sytuacje nadzwyczajne.

Szefowie państw i rządów omówili ponadto aktualną sytuację gospodarczą w UE i pozytywnie ocenili propozycję KE ws. wspierania inwestycji. Tematem rozmowy szefów państw i rządów była także bieżąca sytuacja międzynarodowa wobec walk na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie. (bb)