Bułgaria na krawędzi

To był ciężki rok dla Bułgarii. Rok temu, po prawie półrocznych protestach, odbyły się przyspieszone wybory. Jeszcze zanim zatwierdzono nowy gabinet, rozpoczęły się kolejne masowe protesty wobec nowego premiera, którego decyzje w ciągu ostatniego roku, a także niejasne związki z magnatem medialnym Deljanem Pjejewskim, doprowadziły rząd do upadku - informuje serwis EurActiv.pl.

Sytuacja w Bułgarii, najbiedniejszym państwie UE, z każdym tygodniem rysuje się coraz bardziej ponuro. W zeszłym tygodniu ogłoszono rozpisanie wcześniejszych wyborów parlamentarnych, a w piątek Bułgarzy zaczęli wycofywać oszczędności z trzeciego i czwartego co do wielkości banku w kraju.

Początki rządu Oreszarskiego

Premier Płamen Oreszarski objął urząd po wyborach w maju ubiegłego roku (2013). Doszedł do władzy po tym, jak poprzedni centroprawicowy rząd GERB upadł po aferze podsłuchowej i trwających prawie pół roku masowych protestach przeciw korupcji i niskim standardom życia.

Oreszarski stanął na czele mniejszościowego rządu Koalicji na rzecz Bułgarii (sojusz socjalistycznej BSP i kilku innych mniejszych partii) i liberałów (RPiW), który rządzi przy nieformalnym wsparciu nacjonalistycznej i prorosyjskiej partii „Ataka” (bułg. „atak”). Koalicja na rzecz Bułgarii i DPS mają 119 głosów z 240 w jednoizbowym parlamencie, więc bez „Ataka” brakuje im dwóch głosów do uzyskania większości.

Jednak Oreszarski już przy obejmowaniu władzy nie był popularnym kandydatem. W momencie ogłoszenia jego nominacji rozpoczęły się protesty przeciw niemu i proponowanym przez niego ministrom, które przy różnym stopniu intensywności trwają do dziś (np. okupacje kampusów uniwersyteckich). Protestujący, tak jak przed zeszłorocznym głosowaniem, oprócz sprzeciwu wobec samego Oreszarskiego i jego rządu, przeciwstawiają się również korupcji i brakowi skutecznych działań ku poprawie niskiego poziomu życia w kraju.

Pjejewski

Zaufania do rządu nie podniosły jego niejasne związki z magnatem medialnym Deljanem Pjejewskim. W zeszłym roku, niedługo po wyborach rząd usiłował nominować go na szefa Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS, Dyrżawna Agencija za Nacjonalna Sigurnost).

Pjejewski jest właścicielem agencji medialnej New Bulgarian i przez ekspertów od bułgarskiej sceny politycznej postrzegany jest jako osoba kontrolująca i w dość niejasny sposób wpływająca na dużą część wewnętrznej bułgarskiej polityki. Pjejewski jest również parlamentarzystą z ramienia Ruchu Praw i Wolności (RPiW), partii reprezentującej mniejszość turecką w Bułgarii.

W wyniku protestów wycofano kandydaturę Pjejewskiego na szefostwo DANS. Jednak w zeszłym miesiącu otrzymał on mandat do Parlamentu Europejskiego. PLDE, do którego należy RPiW na szczeblu europejskim, odkąd dowiedziało się o jego kandydaturze, usiłowało nakłonić RPiW do wycofania Pjejewskiego z list.

Już po ogłoszeniu wyników wyborów Pjejewski zdecydował, że nie skorzysta z nominacji. Nieoficjalne źródła mówią, że było to spowodowane groźbą wyrzucenia RPiW z PLDE w przypadku objęcia przez niego mandatu.

South Stream

W dodatku do tych wszystkich problemów wewnętrznych, od jesieni zeszłego roku Bułgaria jest jednym z państw dotkniętych przez spór na linii Moskwa-Bruksela w sprawie budowy South Stream, tzw. Gazociągu Południowego. Bułgaria usiłowała znaleźć dla siebie takie wyjście z konfliktu, które pozwoli jej czerpać zyski z South Streamu bez  unijnych kar.

Jednak UE nie pozwoliła na to Bułgarii i 3 czerwca rozpoczęła wobec niej postępowanie w sprawie naruszenia przepisów prawa unijnego. Dwa dni później, 5 czerwca, RPiW sprzeciwił się kontynuując budowę gazociągu wbrew ostrzeżeniom UE i wezwał do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów na przełomie listopada i grudnia br. 8 czerwca, po naciskach ze strony USA, Oreszarski się ugiął i nakazał wstrzymanie budowy gazociągu.

Bankowe spekulacje

W zeszłym tygodniu, po medialnych doniesieniach o nieprawidłowościach w banku KTB (czwarty co do wielkości bank w Bułgarii) klienci zaczęli masowo wycofywać z niego oszczędności. Niedługo potem w kolejnym banku, Fibanku (trzeci co do wielkości bank w Bułgarii), miała miejsce podobna sytuacja.

Sprawie dodaje niejasności fakt, że właściciel KTB Cwetan Wasiliew był niegdyś przyjacielem Pjejewskiego, co pozwoliło mu się cieszyć pozytywnym wizerunkiem medialnym. Jednak ostatnio miało miejsce załamanie w ich wzajemnych relacjach, a Pjejewski oskarżył Wasiliewa o zlecenie jego zabójstwa.

Rząd i prezydent Bułgarii twierdzą, że panika klientów banku jest dziełem spekulantów. Komisja Europejska zatwierdziła wczoraj (30 czerwca) specjalną pożyczkę dla Bułgarii, która ma jej pomóc przeciwdziałać efektom tej paniki. Kwota pożyczki to ponad 1,6 mld euro.

Prezydent Rosen Plewnelijew zapowiedział 29 czerwca, że 5 października odbędą się przedterminowe wybory – zgodnie z porozumieniem wynegocjowanym z największymi partiami w kraju. W sierpniu zostanie natomiast wyznaczony nowy, techniczny rząd. (kk)