Ukraina chce się uniezależnić energetycznie od Rosji. Musiałaby w tym znaleźć innego dostawcę gazu ziemnego, jako że do tej pory Rosja pokrywała prawie 100 proc. ukraińskiego zapotrzebowania na ten surowiec. Istnieje możliwość odkupienia gazu od Słowacji i Węgier, jednak Rosja nie zamierza na to tak łatwo pozwolić - jak podaje serwis EurActiv.pl.
Ukraiński rząd w Kijowie po niedawnej podwyżce cen rosyjskiego gazu dla Ukrainy o 80 proc. (więcej TUTAJ) szuka alternatywnych źródeł dostaw tego surowca. Minister energetyki Jurij Prodan stwierdził 8 kwietnia w rozmowie z EurActiv, że niedawna podwyżka (z 268,5 dolara do 485,5 dolara za m3) to element „agresji gospodarczej” i zasugerował, że Rosja w przyszłości może całkowicie odciąć dostawy gazu do Ukrainy i Europy.
Odwrócenie przepływu
Jedną z opcji na uniezależnienie się Ukrainy od Rosji miało być odwrócenie przepływu gazu, tak by Ukraina mogła otrzymywać gaz od zachodnich państw. Kijów mówił, że potencjalnymi dostawcami gazu byłyby m.in. Słowacja i Węgry.
Jednak rozwiązanie to rodzi coraz więcej problemów. W ostatni weekend szef Gazpromu, rosyjskiego monopolisty gazowego, Aleksiej Miller stwierdził, że odwracanie przepływu byłoby działaniem nielegalnym. Miller zagroził, że takie działania mogą poskutkować działaniami prawnymi ze strony jego firmy.
Słowa Millera potwierdził rzecznik słowackiego operatora gazociągu, firmy Eustream. Stwierdził on, że rzeczywiste odwrócenie przepływu gazu wymagałoby zgody od Gazpromu. Ponadto, według doniesień Agencji Reutera, technicznie przygotowania do tego rozwiązania potrwałyby około 9 miesięcy oraz kosztowałyby Bratysławę 20 mln euro.
Fico chce rozmów
Te oświadczenia mogą stać za wczorajszym wezwaniem premiera Słowacji Roberta Fico, by zorganizować spotkanie pomiędzy przedstawicielami Słowacji, Rosji, Ukrainy i Komisji Europejskiej. Celem spotkania miałoby być zapewnienie, że Słowacja może odwrócić przepływ gazu do Kijowa bez naruszenia istniejących kontraktów.
Fico stwierdził, że popiera on projekty odwrócenia przepływu gazu w stronę Ukrainy, ale jednocześnie podkreślił, że należy zapewnić, że Słowacja nie złamie umowy z Gazpromem oraz że otrzyma należną zapłatę.
Węgrzy są gotowi
Podobnych obaw nie przejawiają południowi sąsiedzi Słowaków, Węgrzy. Minister spraw zagranicznych János Martonyi stwierdził wczoraj, że „Węgry są gotowe odwrócić przepływ gazu do Ukrainy w dowolnym momencie”. Dodał też, że wszystkie niezbędne warunki techinicze są już wypełnione.
Martonyi wygłosił te uwagi na spotkaniu z ukraińskim wiceministrem spraw zagranicznych Danyłem Łubkiwskim. Na tym samym spotkaniu Martonyi wyraził poparcie węgierskiego rządu dla integralności terytorialnej Ukrainy oraz nazwał zajęcie Krymu przez Rosję „bezprawnym”.
Jednak problemem może stać się objętość gazu, która możliwa byłaby do przesłania z tych państw na Ukrainę. Węgierski operator gazociągów FGSZ Zrt w rozmowie z EurActiv stwierdził, że Węgry mogłyby przesłać Ukrainie prawie 17 mln m3 gazu dziennie. Słowacja pod tym względem byłaby bogatszym źródłem – premier Fico szacuje, że jego kraj mógłby przesłać wschodnim sąsiadom niecałe 25 mln m3 na dzień.
Dla Fico jednak ważną kwestią pozostaje zagwarantowanie, że odwrócenie przepływu gazu nie będzie działalnością dobroczynną na rzecz Ukrainy. „Chcemy pomóc Ukraińcom, ale nie chcemy, by zaakceptowano ideę, że nikt za takie usługi nie zapłaci” – podkreśla premier.
Fico stwierdził, że chciałby, by UE stała się gwarantem finansowym dla procedury odwrócenia przepływu. Oznaczałoby to w praktyce, ze gdyby Ukraina nie mogła lub nie chciała zapłacić za gaz otrzymany w ten sposób, to UE zobowiązałaby się do pokrycia jego kosztów z własnej kieszeni.
Najbliższe tygodnie powinny przynieść rozwiązanie kwestii gazowej – i, co będzie miało kluczowe znaczenie, reakcję Gazpromu na działania państw unijnych. (kk)